Chace Howell
nie był człowiekiem skorym do współpracy. Nienawidził też, kiedy ktoś mówił mu
co ma robić i wytyczał mu ścieżki, którymi powinien się kierować. W szczególności
jednak nienawidził, kiedy ktoś zgarniał nagrody za jego ciężką pracę. Przecież nie
po to pracuje ponad siły, żeby później wyróżnienie dostał ktoś inny.
Szedł właśnie w stronę szarego budynku, niemal niczym nie różniącego się od innych w okolicy. Z ciężkim westchnieniem wspiął się po betonowych stopniach i pchnął częściowo przeszklone drzwi. Po tygodniowej przerwie nie miał najmniejszej ochoty na powrót do pracy, a w szczególności nie miał natchnienia do pracy nad nową sprawą. Dopiero co udało mu się zamknąć jedną, a już czekała go następna, równie nieprzyjemna jak poprzednia.
Do tego pogoda nie poprawiała mu humoru. Szare i ciężkie chmury przetaczały się nad Bostonem. Znowu padał deszcz. Chace jadąc windą na trzecie piętro strzepał ze swoich czarnych włosów kropelki wody. Nienawidził jesieni.
Dlaczego na świecie żyją tacy ludzie, którzy w każdej chwili gotowi są chwycić broń i zabić? Dlaczego jest tak wiele osób, które nie wahają się odebrać życia drugiemu człowiekowi? Nie wiedział. Nie rozumiał jak można pozbawić kogoś oddechu z premedytacją i zimną krwią. Nie rozumiał, dlatego zdecydował się z tym walczyć.
Z westchnieniem odłożył teczkę na swoje biurko, na którym panował idealny porządek. Tak samo było w jego życiu. Wszystko było idealnie wysprzątane i poukładane. Nie było w nim miejsca na bałagan.
Powiesił płaszcz, usiadł na krześle i rozejrzał się dookoła. Wszyscy wokół niego byli czymś zajęci, każdy robił to, co do niego należało. Każdy był skupiony na swojej pracy. Jednak Chace czuł się zmęczony, jakby wcale nie miał wolnego. Doskonale wiedział, że jak się nie skupi, to tak prędko nie wróci do rytmu pracy. Bezużyteczny i nikomu nie potrzebny. Mimo wczesnej pory miał ochotę wrócić do domu i jeszcze na długi czas zakopać się w pościeli.
Pokręcił energicznie głową i spojrzał na teczkę przed sobą. Chcąc nie chcąc musiał zabrać się do pracy, a im wcześniej to zrobi, tym lepiej dla niego. Kto wie? Może z tym śledztwem pójdzie szybciej niż z ostatnim?
Otworzył teczkę i wyjął z niej zdjęcie oraz raport z sekcji zwłok. Wziął do ręki fotografię i przyjrzał się jej. Przedstawiała ona młodą, dość ładną dziewczynę o kasztanowych kręconych włosach. Wyglądałaby jeszcze lepiej, gdyby jej włosy i blade policzki nie były pokryte zakrzepniętą krwią, a usta zaszyte nicią.
Skrzywił się, odłożył zdjęcie i zaczął czytać raport:
Szedł właśnie w stronę szarego budynku, niemal niczym nie różniącego się od innych w okolicy. Z ciężkim westchnieniem wspiął się po betonowych stopniach i pchnął częściowo przeszklone drzwi. Po tygodniowej przerwie nie miał najmniejszej ochoty na powrót do pracy, a w szczególności nie miał natchnienia do pracy nad nową sprawą. Dopiero co udało mu się zamknąć jedną, a już czekała go następna, równie nieprzyjemna jak poprzednia.
Do tego pogoda nie poprawiała mu humoru. Szare i ciężkie chmury przetaczały się nad Bostonem. Znowu padał deszcz. Chace jadąc windą na trzecie piętro strzepał ze swoich czarnych włosów kropelki wody. Nienawidził jesieni.
Dlaczego na świecie żyją tacy ludzie, którzy w każdej chwili gotowi są chwycić broń i zabić? Dlaczego jest tak wiele osób, które nie wahają się odebrać życia drugiemu człowiekowi? Nie wiedział. Nie rozumiał jak można pozbawić kogoś oddechu z premedytacją i zimną krwią. Nie rozumiał, dlatego zdecydował się z tym walczyć.
Z westchnieniem odłożył teczkę na swoje biurko, na którym panował idealny porządek. Tak samo było w jego życiu. Wszystko było idealnie wysprzątane i poukładane. Nie było w nim miejsca na bałagan.
Powiesił płaszcz, usiadł na krześle i rozejrzał się dookoła. Wszyscy wokół niego byli czymś zajęci, każdy robił to, co do niego należało. Każdy był skupiony na swojej pracy. Jednak Chace czuł się zmęczony, jakby wcale nie miał wolnego. Doskonale wiedział, że jak się nie skupi, to tak prędko nie wróci do rytmu pracy. Bezużyteczny i nikomu nie potrzebny. Mimo wczesnej pory miał ochotę wrócić do domu i jeszcze na długi czas zakopać się w pościeli.
Pokręcił energicznie głową i spojrzał na teczkę przed sobą. Chcąc nie chcąc musiał zabrać się do pracy, a im wcześniej to zrobi, tym lepiej dla niego. Kto wie? Może z tym śledztwem pójdzie szybciej niż z ostatnim?
Otworzył teczkę i wyjął z niej zdjęcie oraz raport z sekcji zwłok. Wziął do ręki fotografię i przyjrzał się jej. Przedstawiała ona młodą, dość ładną dziewczynę o kasztanowych kręconych włosach. Wyglądałaby jeszcze lepiej, gdyby jej włosy i blade policzki nie były pokryte zakrzepniętą krwią, a usta zaszyte nicią.
Skrzywił się, odłożył zdjęcie i zaczął czytać raport:
Dwudziestoczteroletnia biała kobieta, dobrze odżywiona,
sto sześćdziesiąt osiem centymetrów wzrostu, sześćdziesiąt kilogramów wagi. Widoczne
rozległe zasinienia tułowia w okolicach szyi, bioder i przegubów. Usta zaszyte nicią. Rana postrzałowa tuż nad
lewą skronią.
Przerwał,
odłożył raport na bok i jeszcze raz przyjrzał się zdjęciu. Skąd zabójcy
przyszło do głowy żeby zostawić w ustach ofiary kostkę domino? Spotkał się już
z wieloma dziwnymi przypadkami, ale czegoś takiego jeszcze nie widział. Nadzieja
na łatwe i szybkie rozwiązanie sprawy pękła jak bańka mydlana. Rozwiała się i
zniknęła.
Włożył wszystko z powrotem do teczki, zamknął ją i odłożył na bok. Przetarł zmęczoną twarz dłońmi i już miał sięgać po telefon, kiedy na jego biurku ktoś z hukiem postawił kubek z kawą. Uniósł głowę i jego wzrok spoczął na twarzy kobiety o czarnych potarganych włosach i ciemnych zielonych oczach.
- Chyba nie wybierasz się już do domu? – prychnęła wskazując skinieniem głowy na telefon, który chował do kieszeni marynarki.
- Nie jestem wstanie dzisiaj pracować – odburknął, po czym wstał.
- A kiedy będziesz? – warknęła. – Przez ostatni tydzień pracowałam sama. Może w końcu raczysz mi pomóc?
- Claro, to tylko jeden dzień. Skoro dałaś sobie radę przez tydzień, jaką różnice robi ci jeden dzień?
- Nie będę odwalała za ciebie całej roboty, Chece.
Odwróciła się na pięcie i krzyżując ręce na wysokości piersi, wyszła z pomieszczenia. Doskonale wiedział, co czuła. Wiedział też, że nie zawsze jest doceniana i to ją bolało. W zasadzie, to nie ma się czemu dziwić. Dla ostatniej sprawy oboje bardzo się poświęcili. Bardziej niż ktokolwiek inny, a i tak zostali wyczytani jako „jedni z wielu”.
Chace opadł na krzesło. Kobiety są strasznie uparte i pamiętliwe. A szczególnie pamiętliwe. Chcąc nie chcąc wziął teczkę do ręki i zaczął wszystko analizować.
Włożył wszystko z powrotem do teczki, zamknął ją i odłożył na bok. Przetarł zmęczoną twarz dłońmi i już miał sięgać po telefon, kiedy na jego biurku ktoś z hukiem postawił kubek z kawą. Uniósł głowę i jego wzrok spoczął na twarzy kobiety o czarnych potarganych włosach i ciemnych zielonych oczach.
- Chyba nie wybierasz się już do domu? – prychnęła wskazując skinieniem głowy na telefon, który chował do kieszeni marynarki.
- Nie jestem wstanie dzisiaj pracować – odburknął, po czym wstał.
- A kiedy będziesz? – warknęła. – Przez ostatni tydzień pracowałam sama. Może w końcu raczysz mi pomóc?
- Claro, to tylko jeden dzień. Skoro dałaś sobie radę przez tydzień, jaką różnice robi ci jeden dzień?
- Nie będę odwalała za ciebie całej roboty, Chece.
Odwróciła się na pięcie i krzyżując ręce na wysokości piersi, wyszła z pomieszczenia. Doskonale wiedział, co czuła. Wiedział też, że nie zawsze jest doceniana i to ją bolało. W zasadzie, to nie ma się czemu dziwić. Dla ostatniej sprawy oboje bardzo się poświęcili. Bardziej niż ktokolwiek inny, a i tak zostali wyczytani jako „jedni z wielu”.
Chace opadł na krzesło. Kobiety są strasznie uparte i pamiętliwe. A szczególnie pamiętliwe. Chcąc nie chcąc wziął teczkę do ręki i zaczął wszystko analizować.
Clara Blake
wyszła trzaskając drzwiami. Jej grymas złości, jaki miała wymalowany na twarzy,
szybko zmienił się w triumfalny. Po raz kolejny udało jej się zmusić Chace’a do
pracy i była z tego niezwykle dumna. Od jakiegoś czasu pracowali razem i
zdążyła go poznać. Doskonale wiedziała, że nie słuchał nikogo, ale ona
potrafiła nakłonić go do pracy. Pracowała z nim na tyle długo, że wiedziała, w
który punkt należy uderzyć.
- I jak ci poszło? – zapytał Logan, odrywając wzrok od monitora.
- Całkiem nieźle – uśmiechnęła się i usiadła na krześle obok. – Znalazłeś coś ciekawego?
Logan pokręcił głową z wyrazem niezadowolenia.
- Zabójca nie zostawił po sobie żadnych śladów. Żadnych odcisków ani włosów.
- Dobrze po sobie posprzątał – mruknęła pod nosem.
- Nie mamy nic poza jedną ofiarą. Szukać go to tak, jakby szukać wiatru w polu. Nie mamy żadnego punktu zaczepienia.
- Musimy chwile odczekać – westchnęła i ciężko oparła się. – Za jakieś dwie minuty wpadnie tu Chace z takimi samymi wnioskami.
- Nie uprzedziłaś go, że nie mamy żadnych poszlak?
Clara ze śmiechem pokręciła głową.
- Nic mu się nie stanie – machnęła ręką. – Chociaż może on na coś wpadnie? Może znajdzie coś, co przeoczyliśmy?
- On? Chyba nie mówisz poważnie.
- Jestem całkiem poważna. Chace to dobry detektyw.
Logan już nic nie powiedział. Nie miał zamiaru się z nią sprzeczać, bo wiedział dokładnie, że nie ma szans. Miał nieco odmienne zdanie na temat Chace’a, ale wolał je zachować tylko dla siebie.
W tym samym momencie do pomieszczenia wpadł Howell. Zmierzył zebranych spojrzeniem, rzucił teczkę na biurko i usiadł na krześle.
- Musimy trochę odczekać – oznajmił.
Clara posłała Loganowi spojrzenie mówiące „a nie mówiłam?” i skrzyżowała ręce na piersiach. Przeniosła wzrok na bruneta.
- Co jeszcze wydedukowałeś?
- Mamy jedną ofiarę i zero śladów. Musimy poczekać na dalszy rozwój wydarzeń. Szczerze mówiąc, to sam nie wiem od czego zacząć. Jeszcze nigdy nie spotkałem się z czymś takim. Notatka z przesłuchania jej przyjaciółki też nic mi nie mówi. Ona sama nic nie wie. Nikt o niczym nie wiedział, nikt się niczego nie domyślał. Kontaktowała się jedynie z bliskimi. Żadnych obcych.
- Brawo Sherlocku – powiedziała. – Doszliśmy do tego wczoraj.
- Więc czemu nic mi nie powiedziałaś? Przeglądałem to kilka razy…
- To dla ciebie za dużo? – Clara popatrzyła na niego mrużąc oczy. – Najlepiej by było, gdybyś usiadł i poczekał, aż ja wszystko zrobię za ciebie, no nie?
Logan pokręcił głową i wlepił wzrok w ekran.
- Zachowujecie się jak dzieci – mruknął. – Niedługo zaczniecie się przepychać i tupać nogami. Weźcie się w garść, co?
Odpowiedziała mu wymowna cisza. Logan wiedział, że dzień bez kłótni między nimi jest dniem straconym. Wiedział doskonale, że gdyby mogli, to skoczyli by sobie do gardeł. Jednak przez te trzy lata, od kiedy „działają” razem, nauczył się nie zwracać uwagi na ich sprzeczki. Oboje patrzyli na siebie z ukosa i ciskali w swoje strony pioruny, jednak żadne z nich nie poprosiło o zmianę partnera. Może Logan za nimi nie przepadał, ale ich kłótnie poprawiały mu humor.
Zaśmiał się pod nosem.
- Z czego się cieszysz? – warknęła brunetka.
- Z niczego – odparł, a uśmiech z jego twarzy zniknął szybciej niż się pojawił.
Gwałtownie pochylił się do przodu i wbił wzrok w monitor. W tym samym momencie rozległ się ostry dźwięk telefonu.
Clara popatrzyła na wszystkich zebranych i szybko podniosła słuchawkę. Chace przez cały czas patrzył na jej twarz, próbując coś z niej odczytać, jednak z marnym skutkiem. Szatynka doskonale potrafiła maskować emocje. Po chwili równie szybko odłożyła słuchawkę i chwyciła swój płaszcz.
- Znaleźli kolejne ciało.
- I jak ci poszło? – zapytał Logan, odrywając wzrok od monitora.
- Całkiem nieźle – uśmiechnęła się i usiadła na krześle obok. – Znalazłeś coś ciekawego?
Logan pokręcił głową z wyrazem niezadowolenia.
- Zabójca nie zostawił po sobie żadnych śladów. Żadnych odcisków ani włosów.
- Dobrze po sobie posprzątał – mruknęła pod nosem.
- Nie mamy nic poza jedną ofiarą. Szukać go to tak, jakby szukać wiatru w polu. Nie mamy żadnego punktu zaczepienia.
- Musimy chwile odczekać – westchnęła i ciężko oparła się. – Za jakieś dwie minuty wpadnie tu Chace z takimi samymi wnioskami.
- Nie uprzedziłaś go, że nie mamy żadnych poszlak?
Clara ze śmiechem pokręciła głową.
- Nic mu się nie stanie – machnęła ręką. – Chociaż może on na coś wpadnie? Może znajdzie coś, co przeoczyliśmy?
- On? Chyba nie mówisz poważnie.
- Jestem całkiem poważna. Chace to dobry detektyw.
Logan już nic nie powiedział. Nie miał zamiaru się z nią sprzeczać, bo wiedział dokładnie, że nie ma szans. Miał nieco odmienne zdanie na temat Chace’a, ale wolał je zachować tylko dla siebie.
W tym samym momencie do pomieszczenia wpadł Howell. Zmierzył zebranych spojrzeniem, rzucił teczkę na biurko i usiadł na krześle.
- Musimy trochę odczekać – oznajmił.
Clara posłała Loganowi spojrzenie mówiące „a nie mówiłam?” i skrzyżowała ręce na piersiach. Przeniosła wzrok na bruneta.
- Co jeszcze wydedukowałeś?
- Mamy jedną ofiarę i zero śladów. Musimy poczekać na dalszy rozwój wydarzeń. Szczerze mówiąc, to sam nie wiem od czego zacząć. Jeszcze nigdy nie spotkałem się z czymś takim. Notatka z przesłuchania jej przyjaciółki też nic mi nie mówi. Ona sama nic nie wie. Nikt o niczym nie wiedział, nikt się niczego nie domyślał. Kontaktowała się jedynie z bliskimi. Żadnych obcych.
- Brawo Sherlocku – powiedziała. – Doszliśmy do tego wczoraj.
- Więc czemu nic mi nie powiedziałaś? Przeglądałem to kilka razy…
- To dla ciebie za dużo? – Clara popatrzyła na niego mrużąc oczy. – Najlepiej by było, gdybyś usiadł i poczekał, aż ja wszystko zrobię za ciebie, no nie?
Logan pokręcił głową i wlepił wzrok w ekran.
- Zachowujecie się jak dzieci – mruknął. – Niedługo zaczniecie się przepychać i tupać nogami. Weźcie się w garść, co?
Odpowiedziała mu wymowna cisza. Logan wiedział, że dzień bez kłótni między nimi jest dniem straconym. Wiedział doskonale, że gdyby mogli, to skoczyli by sobie do gardeł. Jednak przez te trzy lata, od kiedy „działają” razem, nauczył się nie zwracać uwagi na ich sprzeczki. Oboje patrzyli na siebie z ukosa i ciskali w swoje strony pioruny, jednak żadne z nich nie poprosiło o zmianę partnera. Może Logan za nimi nie przepadał, ale ich kłótnie poprawiały mu humor.
Zaśmiał się pod nosem.
- Z czego się cieszysz? – warknęła brunetka.
- Z niczego – odparł, a uśmiech z jego twarzy zniknął szybciej niż się pojawił.
Gwałtownie pochylił się do przodu i wbił wzrok w monitor. W tym samym momencie rozległ się ostry dźwięk telefonu.
Clara popatrzyła na wszystkich zebranych i szybko podniosła słuchawkę. Chace przez cały czas patrzył na jej twarz, próbując coś z niej odczytać, jednak z marnym skutkiem. Szatynka doskonale potrafiła maskować emocje. Po chwili równie szybko odłożyła słuchawkę i chwyciła swój płaszcz.
- Znaleźli kolejne ciało.
----------------------------------------------------------
No i jest pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłam i czytało się dobrze ;-) Za jakiekolwiek błędy przepraszam.
A już teraz zabieram się za następny rozdział ;-)
P.S. Informacje o nowych rozdziałach, reklamy blogów i inne tego typu rzeczy proszę zostawiać w zakładce 'powiadomienia'.
A już teraz zabieram się za następny rozdział ;-)
P.S. Informacje o nowych rozdziałach, reklamy blogów i inne tego typu rzeczy proszę zostawiać w zakładce 'powiadomienia'.
Świetne!
OdpowiedzUsuńUwielbiam blogi o tematyce kryminalnej, a ten szczególnie przypadł mi do gustu.
Dwie ofiary, zero poszlak...
Z robią doskonała, która, jak wszyscy dobrze wiemy, nie istnieje.
Czekam na next i zapraszam do mnie:dama-umarlych.blogspot.com
Naprawdę ciekawe!
OdpowiedzUsuńTak, zbrodnia doskonała... nie ma czegoś takiego.
Ciekawa jestem jak Chace poradzi sobie z tym...?
No i mam nadzieję, że przewidujesz jakiś wątek z romansem albo czymś podobnym ;)
Uwielbiam takie historie!
Kocham kryminały !!! Ciekawa jestem co takiego Logan zobaczył na ekranie monitora. czekam na dalszy rozwój wydarzeń
OdpowiedzUsuńtajemnia-churchville
tempting-seed
Cóż chyba bardzo dobrze wiesz, że uwielbiam kryminały :D zresztą nie tylko ja :P
OdpowiedzUsuńA to opowiadanie zaczyna się naprawdę ciekawie, Chace to sama w sobie dość intrygująca postać, a jak na razie tylko Claire potrafi go zmusić do jakiegoś wysiłku umysłowego :D Co wskazuję, że jest na tyle dobry że nawet gdyby postawił się szefowi to ten by go nie wylał z roboty :D
Jestem ciekawa całego zarysu tego kryminały, jak to wszystko sobie przemyślałaś i takie tam, może nawet wiesz o co mi chodzi, chyba za dużo naoglądałam się CSI, Zabójczych umysłów, Dowodów Zbrodni, za dużo Agathy Christi i Tess Gerritsen żebym nie szukała jakiś ciekawych aspektów tej zbrodni, ale i tak widze że idziesz ciekawą drogą, bo w końcu jakbyś poszła na skróty, to jakieś ślady by były, a nie byłoby przede wszystkim kostki domina i zszytych ust. A to wskazuję, że coś tu nam się kroi :D ciekawa jestem twego błyskotliwego rozwiązania :D