poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 2



          - To na pewno nasz chłopak? – zapytał Chace skręcając w odpowiednią ulicę.
          Clara obrzuciła go spojrzeniem. Pytał o to już kolejny raz, ile razy jeszcze miała mu odpowiadać? Westchnęła poirytowana i zaśmiała się nerwowo.
          - Po raz kolejny ci powtarzam, że wszystko na to wskazuje. Czy ty mnie w ogóle dzisiaj słuchasz?
          - Upewniam się tylko – mruknął pod nosem.
          Oboje byli bardzo zdenerwowani a jednocześnie podekscytowani. Jak z resztą za każdym razem, kiedy jechali obejrzeć miejsce zbrodni. Byli bardzo ciekawi tego, co czeka ich na miejscu, a jednocześnie coś zatrzymywało ich i kazało zawrócić samochód. Jedna wielka niewiadoma. I napięcie wiszące w powietrzu.
          Chace mocniej zacisnął palce na kierownicy i lekko przyspieszył. Już po kilku chwilach dojechali na miejsce. Zatrzymał samochód przy linii krawężnika i oboje wysiedli. Chace popatrzył na budynek. Blok nie różnił się niczym od pozostałych, tak samo jak inne zbudowany był z czerwonej cegły. Westchnął i podążył w stronę wejścia.
          Przy wejściu ogrodzonym taśmą policyjną podał swoje nazwisko. Policjant stojący przy drzwiach popatrzył na niego i posłał mu słaby uśmiech.
          - Kiepski koniec urlopu, co? – rzucił.
          Chace kiwnął głową w zamyśleniu i przeszedł przez drzwi. Najchętniej to wróciłby do domu i zabarykadował się w swojej sypialni. Marzył o tym. Był trochę zły, że nie mógł wrócić do domu i zostać tam jeszcze jednego dnia. Przecież świat nie zawaliłby się gdyby ten jeden dzień poprowadzili śledztwo bez niego… Westchnął i pokręcił głową, jednocześnie odsuwając marzenia i zachcianki na bok. Skoro już był w pracy, to musiał obudzić swój mózg, ruszyć szare komórki i zacząć myśleć. Musiał znowu być tym detektywem sprzed urlopu. Pracowitym i zawziętym.
          Brunet znalazł się w niewielkim pomieszczeniu przypominającym salon. Rozejrzał się po wnętrzu. Było mało eleganckie i raczej tanie. Jasna tapeta z roślinnym motywem, kanapa obita w przetarty już materiał usiany drobnymi kwiatuszkami, stary niski stolik do kawy, kilka szafek, półki na książki, które z biegiem lat zaczęły uginać się pod ciężarem tomów, kilka obrazków na ścianie, przedstawiających malownicze widoki. Do tego jeszcze ciężkie zasłony po obu stronach okna, które zupełnie nie pasowały do i tak mało eleganckiego wnętrza salonu. Chace westchnął. Typowe mieszkanie dotknięte ręką kobiety. Z wyjątkiem tych nieszczęsnych i okropnych zasłon. Takich żadna kobieta, którą znał, by takich w życiu nie kupiła. Szatyn pokręcił głową. Gdzie teraz jest ta kobieta, która jeszcze niedawno siedziała na tej starej, wytartej kanapie?
          Wyszedł na niewielki korytarzyk, którego ściany obłożone były jasną różową tapetą i ruszył przed siebie. Domyślał się, że pokój na końcu korytarza to sypialnia dziewczyny. Teraz już martwej. Po drodze minął łazienkę, w której kątem oka również dostrzegł motywy roślinne na płytkach, lusterku i zasłonie od prysznica. W końcu trafił do pokoju, w którym rozegrał się dramat.
          Od progu przywitały go zaschnięte plamy krwi na kremowym dywanie. Nie było ich dużo, jednak Chace doskonale wiedział, że nie potrzeba wielkiego rozlewu krwi i odciętych głów, żeby widok był przerażający. Podniósł wzrok na łóżko, na którym leżała dziewczyna. Centrum zainteresowania wszystkich tu obecnych. Miejsce, w którym skupiła się grupka ludzi, w tym lekarz sądowy, który chodził wokół łóżka i z każdej strony dokładnie przyglądał się zwłokom.
          Chace podszedł bliżej i popatrzył na ofiarę. Ładna, wysoka, ciemnowłosa dziewczyna o pięknych oczach, które żywe, musiały być jeszcze piękniejsze i pełne blasku. Wzdrygnął się, kiedy uderzyło go podobieństwo do poprzedniej zamordowanej dziewczyny. Otworzył szeroko oczy i pokręcił głową. Po co ktoś w ogóle miałby kogoś zabijać? Nigdy tego nie pojmował.
          - Usta zaszyte nicią, sine ślady na całej szyi. Domyślam się, że uduszenie było przyczyną jej śmierci – z zamyślenia wyrwał go głos pani doktor.
          Młody detektyw oderwał wzrok od ciała i przeniósł go na kobietę, która pojawiła się obok niego. Była dużo niższa niż on, jednak swój niski wzrost maskowała zakładając buty na wysokim obcasie. Ubrana w czarną, elegancką garsonkę, z miedzianymi włosami opadającymi falami na plecy i kamienną twarzą wyglądała bardzo majestatycznie. Jego zdaniem zbyt elegancko jak na miejsce zbrodni. Brunet zamyślił się. Tak w ogóle, czy jakiekolwiek ubranie jest odpowiednie? Chyba nie. Najlepiej nigdy nie znaleźć się w takiej sytuacji.
          - Kiedy umarła? – zapytał.
          - Czas zgonu można określić na godzinę pierwszą lub drugą w nocy. Dokładniej będę wiedziała po sekcji.
          Chace przyjrzał się kobiecie. Miała ładne zielone oczy, a jej bladą twarz o delikatnych rysach przecinały usta umalowane czerwoną szminką. Mimo niskiego wzrostu była bardzo ładna. Pomyślał, że zupełnie nie pasuje do tego zawodu. Nie pasuje do tego świata. Uśmiechnął się pod nosem.
           - Nic tu po mnie – powiedziała przerywając ciszę. – Za dwie godziny przeprowadzę sekcję. Wiem, że to nic przyjemnego, ale jeśli jest pan zainteresowany, proszę przyjść. Teraz nic więcej nie mogę powiedzieć.
          Kiwnął głową i posłał jej uśmiech. Potem patrzył jak idzie, idzie, idzie, aż w końcu znika za drzwiami. Ledwie zdążyła wyjść a do sypialni weszła Clara. Podeszła do niego.
          - Przestań się tak głupkowato uśmiechać, bo wyglądasz jak czubek – skomentowała krzyżując ręce na wysokości piersi.
          Uśmiech szybko zniknął z twarzy bruneta.
          - Ja też się za tobą stęskniłem
          - W to nie wątpię – prychnęła.
          Chace przewrócił oczami i wyszedł z pomieszczenia. Miał dość makabrycznych widoków. Chwilę potem znalazł się z powrotem w saloniku. Podszedł do jednej z półek. Wśród porcelanowych figurek stało zdjęcie oprawione w tanią kolorową ramkę. Fotografia przedstawiała tą samą dziewczynę, która teraz leżała martwa w pokoju obok. Jednak na zdjęciu pozostanie wiecznie uśmiechnięta. Obok niej była jeszcze jedna osoba. Mężczyzna o blond włosach, mniej więcej w tym samym wieku co ofiara. Dość przystojny o ostrych rysach twarzy i szerokim uśmiechu, obejmował dziewczynę.
          - David Morrison – usłyszał głos Clary. – Były narzeczony naszej ofiary, Abby Gray.
          - Były narzeczony? – Chace popatrzył na swoją partnerkę. – Może ma jakiś związek z jej śmiercią?
          Clara pokręciła głową.
          - Nie ma takiej możliwości.
          - Dlaczego? – zapytał zdziwiony.
          - Nie żyje.
          Brunet westchnął i jeszcze raz popatrzył na zdjęcie.
          - Kolejna przypadkowa śmierć?
          - Nie. David zginął w wypadku samochodowym, dwa lata temu. Podobno jakiś pijany facet spowodował ten wypadek i na dodatek przeżył.
           Chace pokręcił głową.
          - Co za niesprawiedliwość. To się nazywa ironia losu, tak? – prychnął. – Jak to jest, że na tym świecie umierają niewinni ludzie, a ci głupi żyją tak długo?
          - Tacy ludzie nie mają nic do stracenia – powiedziała brunetka i położyła mu dłoń na ramieniu. – Żyją z dnia na dzień.
          Brunet zamyślił się. Tak już było. Od zawsze na świecie było tylu nieodpowiedzialnych ludzi, że na samą myśl rozbolała go głowa.
          Dopiero po kilki chwilach zorientował się, że Clara przygląda mu się uważnie i wciąż trzyma rękę na jego ramieniu.
          - O co chodzi? – zapytał.
          - Mogłabym spytać cię o to samo. Jesteś jakiś taki… nieobecny.
          - Mówiłem ci dzisiaj nie raz, że nie jestem w nastroju do pracy.
          Clara zabrała rękę z jego ramienia. Wyraz zatroskania zniknął z jej twarzy szybciej niż się tam pojawił. Teraz znowu „schowała” wszelkie uczucia pod maską obojętności.
          - Zachowujesz się jak baba – skomentowała wznosząc oczy ku niebu. – Od rana mażesz się i narzekasz na wszystko.
          Chace spiorunował ją spojrzeniem.
          - Ty za to nigdy nie masz kiepskich dni, prawda?
          - Mam powody, żeby mieć gorsze dni – warknęła.
          - Serio? – zironizował. – Podaj mi chociaż dwa.
          Brunetka westchnęła głęboko i skrzyżowała ręce na wysokości piersi. W jednej chwili poczuła nieodpartą chęć… A może by tak przyłożyć mu w zęby?
          - Po pierwsze: dzień w dzień muszę oglądać twoją gębę – wycedziła przez zaciśnięte zęby. – Uwierz mi, czasem naprawdę jest ciężko.
          - A po drugie?
          - Jak mam, kurwa, okres – syknęła. – Wiesz co to?
          Chace lekko się zaczerwienił i nic nie odpowiedział.
          - Dlatego nie rozumiem, czemu masz mieć gorszy dzień, skoro ani nie musisz na siebie patrzeć, ani nie przeżywasz co miesiąc krwawych dramatów – skomentowała i ruszyła w stronę kuchni. – Chodź, pokażę ci, co ciekawego znaleźli nasi technicy.
          Clara odwróciła się na pięcie i bez słowa wyszła z salonu. Chace westchnął i przetarł twarz dłońmi, poczym ruszył za czarnowłosą. Idąc do kuchni zauważył jak ekipa wywozi ciało przykryte czarną folią. Kiedy wszedł do pomieszczenia Clara już na niego czekała, z ramionami wspartymi na biodrach. Wskazała palcem na okno, a potem na podłogę.
          - Są ślady – powiedziała. – Duży męski but. Rozmiar 45. Technicy zrobili już zdjęcia. Ponadto nasz chłopak chyba się spieszył, bo zostawił tu kawałek materiału i pojedynczy włos.
          Chace przyjrzał się uważnie drewnianej obudowie okna. Nic nie było uszkodzone.
          - Wyszedł przez nie – mruknął do siebie. – Ale czy przez nie wszedł?
          - Nie wiemy – Clara westchnęła. – Nie ma śladów włamania, ani śladów świadczących o tym, żeby dostał się do środka przez to samo okno. Widzisz ten ślad? Musiał go zostawić kiedy wychodził, bo czubek skierowany jest właśnie do okna.
          Brunet zamyślił się. Może dostał się przez drzwi? Może ofiara go znała? Jak to zrobiłeś? – przemknęło mu przez myśl. – Wszedłeś drzwiami, zrobiłeś co miałeś zrobić, a potem? Coś cię wystraszyło, że musiałeś uciec przez okno?
          - Może Abby sama go wpuściła? – zastanowiła się na głos Clara.
          - Mógł też wejść przez okno – rzucił Chace. – To, że nie zostawił żadnych odcisków, nie znaczy, że tego nie zrobił.
          Clara zamyśliła się.
          - Masz rację – westchnęła. – Może po prostu zapomniała zamknąć okna?
          - Nie wiem – powiedział. – Ale mam nadzieję, że wkrótce się tego dowiemy.



-----------------------------------------------------------
Rozdział specjalnie dla Ronnie na poprawę humoru ;-) 

Późno, bo późno ale jest ;-) No i trochę krótko... Obiecuję, że następny będzie dłuższy! ;-) Za wszelkie błędy przepraszam! A nowy wystrój... Wybaczcie, mi się osobiście nie bardzo podoba i jutro szybko go zmienię ;-)
Dobranoc! ;-)

5 komentarzy:

  1. Aaaaaaaaa pierwsza :D Cudownie, po prostu cudownie :D
    A teraz do rzeczy :P Widzę już, że kroi się coś naprawdę ciekawego i nie mogę się doczekać tej pogoni za zabójcą. A Clare z miejsca uwielbiam, nie daję sobie w kaszę dmuchać, chociaż jest policjantką i na domiar złego pracuje nie w drogówce czy czymś błahym tylko w kryminale. bosko :D
    A Chace to chyba z zasady samotnik, lubiący posiedzieć w osamotnieniu i pomyśleć, no cóż niech szybciej ruszy te swoje szare komórki i złapie tego mordercę. Bardzo ciekawy jest dla mnie motyw zaszytych ust, co może wskazywać na to, że zabójca chciał je uciszyć, tak by nie mówiły. Albo po prostu powiedziały właśnie za dużo??? Dość zastanawiające :) przynajmniej dla mnie :D I jeszcze jeden szczegół rzucił mi się w oko :D ze te dziewczyny są do siebie podobne, czyli jak dla mnie nie wchodzi w grę osoba, która mści się na gronie znajomych za to co jej kiedyś zrobili, to seryjny morderca, który ma określony typ dziewczyny, która zamierza zabić. Cóż to chyba wszystko :D czekam na kolejny cudowny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak przeczytałam, to od razu mi trochę lepiej. Mieszają mi się Twoje opowiadania i czytałam początek rozdziału zachodząc w głowę, o co chodzi. Głupia. Podobał mi się, lubię Twoje kryminały, Twoje i Tess, inne już nie są takie fajne. Myślę, że Chace i Clara będą razem i o Clarze czegoś będzie można się dowiedzieć dopiero wtedy, co? No, nic, mam nadzieję, ze jutro wstawisz rozdział, na któryś z blogów, a i na ten napiszesz szybko :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za zaproszenie i przepraszam, że zapomniałam cię poinformowac. Tak więc teraz zapraszam cię na 4 rozdział na moim blogu. :)
    A teraz wracam do opowiadania.
    Chace i Clara zachowują się jak stare, dobre małżeństwo. Raz są dla siebie mili, a raz sobie dogryzają.
    Ciekawe, czy znajdą mordercę. Te zaszyte usta trochę mnie przerażają. To na pewno nie był wypadek. A skoro obie dziewczyny są podobne, to pewnie zabił je seryjny morderca. Mają jego włos i odcisk buta, wiec pewnie go znajdą. Jak na seryjnego mordercę był nieco nieuważny, ale każdemu może się zdarzyc. W końcu nie ma zbrodni doskonałej. :D
    Jestem ciekawa, jak dalej potoczy się ta sprawa i czy znajdą mordercę.
    Pozdrawiam i życzę weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super blog.
    Masz na prawdę talent do pisania.
    Będę oglądać jak najczęściej.
    Ja dopiero zaczęłam pisać bloga, ale zapraszam.
    Będę ucieszona jeżeli zostawisz komentarz.
    http://crazymoniaa.blogspot.com/
    Zapraszam i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekając aż coś napiszesz :D nominowałam twój blog do The Versatile Blogger Award :) więcej informacji u mnie na blogu
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń