czwartek, 25 września 2014

Rozdział 4



          Clara wróciła do swojego mieszkania cała obładowana kolorowymi torbami. Kiedy w końcu znalazła się w salonie z ulgą rzuciła wszystkie torby na kanapę, a potem rozmasowała zdrętwiałe ramiona. W dalszym ciągu nie była pewna czy ten wieczór wart jest tyle zachodu, ale uwielbiała zakupy i każda okazja była dobra, żeby kupić coś nowego.
          Uśmiechnęła się do siebie. To cudowne uczucie móc wydać tyle pieniędzy. Nigdy sobie niczego nie żałowała, więc dlaczego tym razem miałoby być inaczej? Popatrzyła na torby zalegające na kanapie. Była zmęczona, ale zadowolona. Przymykając powieki kątem oka zerknęła na zegarek. Z niezadowoleniem uzmysłowiła sobie, że nie zdąży się zdrzemnąć.
          Z ciężkim westchnieniem podniosła się i zabrała wszystkie torby do sypialni, gdzie wylądowały z szelestem na łóżku. Ona sama natomiast powędrowała do łazienki mieszczącej się naprzeciwko sypialni. Zdjęła ubranie i nie czekając ani chwili dłużej, weszła pod prysznic. Wiedziała, że nie ma dużo czasu, więc równie szybko stamtąd wyszła.
          Owinęła się miękkim ręcznikiem i podeszła do lusterka, które całe zaparowało. Przewróciła oczami, poczym uchyliła okno. Poczuła chłodny podmuch wiatru. Wzdrygnęła się.
          Kiedy tylko widoczność w lusterku nad umywalką poprawiła się, a para zniknęła, wyjęła z niewielkiej szafki suszarkę. Kiedy włosy były już suche, wymieniła suszarkę na lokówkę, poczym delikatnie podkręciła swoje na co dzień proste włosy.
          Po niemal godzinie, zadowolona z efektu, wróciła do sypialni. Wzięła z łóżka jedną z mniejszych torebek i wyjęła z niej czerwoną, koronkową bieliznę. Rzuciła ręcznik na łóżko i szybko założyła delikatny materiał. Popatrzyła na swoje odbicie w lustrze. Zadowolona z wyboru uśmiechnęła się, a z kolejnej torby wyciągnęła sukienkę. Kiedy miała ją na sobie znowu zerknęła w lustro. Czarny materiał idealnie podkreślał jej kształty, a koronkowe wykończenie dekoltu dodawało jeszcze większego uroku.
          Z następnej torby wyciągnęła parę nowych butów. Szybko wskoczyła w intensywnie czerwone szpilki. Popatrzyła w lustro podziwiając efekt. Wyglądała świetnie. Na koniec zrobiła delikatny makijaż.
          Zerknęła na zegarek. Zostało jej 20 minut. Złapała małą czarną torebkę, poczym wrzuciła do niej dokumenty i telefon. Na koniec jeszcze użyła swoich ulubionych słodkich perfum i poszła do salonu. Usiadła na kanapie i czekała.




          Chace ostatni raz popatrzył w lustro, sprawdzając czy wszystko jest tak jak powinno być, a kiedy upewnił się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, wyszedł z domu, zamykając drzwi na klucz.
          Zbiegł po schodach zapinając ostatni guzik marynarki i szybko wskoczył do samochodu. Miał 5 minut, żeby znaleźć się na miejscu. Był pewien, że nie zdąży na czas. Gdyby wyszedł te 5 minut wcześniej…
          Westchnął i pokręcił głową. Przecież to nie randka tylko przyjacielska kolacja. Nic więcej. Nie ma co się denerwować. Clara zrozumie. Co więcej, na pewno przewidziała jego spóźnienie. Zawsze wiedziała, kiedy on się spóźni, a kiedy przyjedzie na czas. Nie wiedział, jak ona to robi.
          Wbrew swoim oczekiwaniom, bardzo szybko dojechał na miejsce. Wysiadł z samochodu i wszedł do szarego budynku, poczym stanął pod drzwiami właściwego mieszkania. Zadzwonił. Na usta cisnęły mu się słowa „policja, proszę otworzyć!”. Uśmiechnął się pod nosem.
          Chwilę potem drzwi otworzyły się, a jego oczom ukazała się Clara. Jej widok zaparł mu dech w piersi. Wyglądała tak pięknie. Tak inaczej niż zwykle.
          - Zamknij buzię, bo ci mucha wleci – rzuciła otwierając szerzej drzwi, wpuszczając go. – Spóźniłeś się.
          - Wybacz – odparł. – Bierz kurtkę i idziemy. Nie ma czasu na głupoty.
          Zaśmiała się, poczym szybko założyła czarny płaszcz i złapała klucze od mieszkania leżące na niewielkim stoliku.
          - Wiesz, moje buty mają w obcasach więcej romantyzmu niż ty w całym swoim ciele – rzuciła zamykając za nimi drzwi.
          Clara przewróciła oczami i ruszyła schodami w dół. Za nią krok w krok podążał Chace. Nie uszło jego uwadze jej prowokacyjne kręcenie tyłkiem. Doskonale wiedział, że robiła to specjalnie.
          - Już przestałeś się ślinić? – zapytała potwierdzając jego przypuszczenia.
          Uśmiechnął się.
          - Nie, jeszcze nie. Nie przeszkadzaj sobie, moja droga.
          Doszli do samochodu bez słowa. Chace otworzył drzwi od strony pasażera, gestem zapraszając ją do środka. Zanim wsiadła, posłała mu złośliwy uśmiech. Już wiedział, że kiedy on sam wsiądzie do samochodu, dziewczyna rzuci jakimś głupkowatym tekstem.
          - Brawo, robisz postępy! – zawołała klaszcząc. – Może jednak za szybko skreśliłam twój romantyzm.
          Pokręcił głową a następnie ruszył z miejsca. Przez całą drogę jechali w milczeniu, aż a końcu dotarli na parking eleganckiej restauracji. Clara spojrzała na niego nie kryjąc zdziwienia. Kiedy wysiedli z samochodu rzuciła mu spojrzenie pełne niedowierzania.
          - No wiesz! Spodziewałam się po tobie raczej McDonalda, albo czegoś w tym stylu! Plusujesz, mój drogi!
          - Jeśli ci się nie podoba, to zaraz możemy zmienić lokal – uśmiechnął się. – Na McDonalda. Albo coś w tym stylu.
          Zmierzyła go spojrzeniem, na co on zaśmiał się na głos. Potem razem weszli do restauracji.




          Znowu nie mogę znaleźć sobie miejsca. Kręcąc się po całym mieszkaniu, nie mogąc usiedzieć w jednym miejscu. Moja walizka znowu ukryta jest w głębi szafy. Postanowiłam zostać tu jeszcze trochę. Podoba mi się to miejsce, ale wiem, że prędzej czy później będę musiała je opuścić, tak jak każde poprzednie. Męczy mnie to. Męczy mnie uciekanie przez całe życie. Męczy mnie strach, który towarzyszy mi dniami i nocami. Przed snem nasłuchuję podejrzanych dźwięków, a w nocy budzę się z obawą, że on już mnie znalazł. Że stoi przy moim łóżku.
          Wzdycham głęboko. Nigdy się od tego nie uwolnię. Zawsze będę żyć w strachu. Zawsze będę żyć w obawie, że on przyjdzie i mnie zabije. Zawsze będę się bać.
          I do końca życia będę uciekać.




          Wyszli z restauracji śmiejąc się i bawiąc w najlepsze. Najedzeni i w dobrych humorach wsiedli do samochodu.
          - Naprawdę świetnie się bawiłam – powiedziała, kiedy znaleźli się przed budynkiem, w którym mieszkała.
          - Ja też.
          - Nie odprowadzisz mnie?
          Uśmiechnął się, poczym oboje wysiedli z samochodu i powędrowali w stronę głównych drzwi. Przeszli przez nie, poczym zaczęli wspinać się po schodach, żeby dotrzeć na pierwsze piętro.
          - Zapraszam cię na dobre wino – powiedziała, kiedy znaleźli się przed jej drzwiami.
          - Jestem samochodem.
          - To przenocujesz – przewróciła oczami. – Przecież już niejedną noc już przegadaliśmy!
          Tak, to prawda. Często bywało tak, że rozmawiali przez całe noce i pili wino albo piwo, przegryzając je chipsami. Jednak nigdy do niczego nie doszło. Tym razem też nie musiała go długo namawiać.
          Wszedł do mieszkania i od razu skierował się do kuchni, po drodze zdejmując buty i zostawiając je w nieładzie. Marynarka również gdzieś wylądowała. Podszedł do lodówki i wyciągnął z niej piwo.
          Po kilku chwilach dołączyła do niego Clara. Weszła dumnie, tupiąc obcasami, wzięła od niego butelkę i upiła łyk.
           - Mieliśmy pić wino – zaśmiała się.
          - Wino też zdążymy wypić! – powiedział podając jej drugą butelkę piwa. – Możesz już zdjąć te buty.
          Pokręciła stanowczo głową.
          - Dzisiaj je kupiłam! Muszę się nimi nacieszyć!
          - Kobiety… - westchnął.
          - Zupełnie nie rozumiem, o co ci chodzi – powiedziała siadając na kuchennym blacie.
          Kolejną godzinę spędzili na rozmowach, szybko kończąc piwo i zabierając się za czerwone wino. Mogli sobie na to pozwolić, gdyż czekał ich dzień wolnego. Teoretycznie. W praktyce jednak musieli być gotowi w razie nagłego telefonu. Tego wieczora o to nie dbali. Bili zbyt zajęci sobą, okupując kuchenny blat.
          W pewnym momencie przez ich śmiech przedarł się dźwięk tłuczonego szkła. Podskoczyli jak oparzeni, a kiedy odkryli co było źródłem hałasu, ponownie roześmiali się. Któreś z nich musiało strącić pusty kieliszek po winie, który rozbił się na drobniutkie kawałki.
           Clara szybko zeskoczyła z blatu.
          - Ja przynajmniej mam buty! Widzisz? Mówiłam, że są świetne!
          - Jak każda inna para twoich butów.
          - Weź! – prychnęła. – Ty siedź, a ja szybko posprzątam. Bo jeszcze się pokaleczysz!
          Poszła do łazienki, zwinnie omijając kawałki szkła, a chwilę potem wróciła ze szczotką i szufelką.
          - Muszę ci powiedzieć, że ci do twarzy – zaśmiał się złośliwie. – Tylko zamiast tej sukienki powinnaś mieć jakiś seksowny fartuszek.
          - Chace! – zawołała z udawanym przejęciem. – Nie podejrzewałam cię o takie fantazje!
          Roześmiali się, poczym Clara sprzątnęła porozrzucane odłamki. Czuła na sobie spojrzenie Chace’a. wiedziała doskonale, że ten obserwuje każdy jej ruch. Musiała przyznać, że jej się to podoba.
          - Beznadziejnie wyglądam z tą szczotką – rzuciła nie patrząc na niego. – Nie gap się tak na mnie!
          - Wyglądasz pięknie – powiedział, kiedy brunetka poszła odnieść szczotkę.
          - Kłamiesz tak dobrze, że nawet ci powieka nie drgnie!
          Popatrzył na jej pełne usta. Po czerwonej szmince nie było już niemal żadnego śladu. Chace pomyślał, że jej usta są na tyle piękne, że nie musi używać szminek.
          - Skąd wiesz, że kłamię? – zapytał zeskakując miękko na czystą już podłogę.
          Wzruszyła ramionami.
          - Takie mam wrażenie.
          Podszedł do niej i odgarnął kilka poskręcanych kosmyków z jej twarzy.
          Kiedy delikatnie dotknął dłonią jej policzka, zadrżała, a serce zaczęło bić jej szybciej. W następnej chwili poczuła jego wargi na swoich. Były takie miękkie i kuszące, że bez dłuższego zastanowienia oddała pocałunek. Jego usta miały smak wina, które przed chwilą razem pili. Poczuła jak kręci jej się w głowie.
          Chace pogłębił pocałunek, a ona wplotła palce w jego włosy, przyciągając go do siebie bliżej na tyle, na ile to było możliwe. Zrobiło jej się gorąco.
          Jego dłonie zaczęły wędrować po całym jej ciele. Kiedy on dorwał się do suwaka od sukienki, ona w tym czasie zdążyła uporać się z połową guzików jego koszuli. Chciała go i czuła, że on chce jej. Bardzo chce. Czuła to pod palcami i kiedy przyciskał ją mocno do siebie.
          Nie odrywając się od siebie poszli do sypialni, gubiąc po drodze różne części garderoby. Kiedy byli już na miejscu, pchnął ją na łóżko. On sam pozbył się spodni i zaraz potem znalazł się na niej. Całował jej szyję, dekolt, brzuch.
          - Przez cały wieczór zastanawiałem się, dlaczego masz akurat czerwone buty – mruknął jej do ucha, bawiąc się delikatną czerwoną koronką. – Teraz już wiem, do czego miały pasować.
          - Sądziłam, że od razu się domyślisz – szepnęła oddychając głęboko. – Jednak mało spostrzegawczy jesteś. Nie spodziewałabym się tego po tobie, detektywie!
          Chwilę potem jęknęła zadowolona. Czuła się cudownie i w tamtej chwili nie myślała o żadnych konsekwencjach swoich czynów. Mało tego, w miarę upływu czasu chciała więcej. W tamtej chwili nie myślała o niczym innym, tylko o przyjemności, która rozlewała się po całym jej ciele.
          Nie miała już na sobie ani bielizny, ani butów, które do niej pasowały. Chace też już nic nie miał. Mimo wszystko brnęli dalej, z każdą minutą tracąc szansę na to, aby się wycofać. Chcieli więcej i więcej, aż znaleźli się w punkcie, z którego już nie ma odwrotu.




----------------------------------------------------------
Wstyd?
To chyba mało powiedziane, ale nie wiem jak to inaczej nazwać. Nie było mnie więcej niż pół roku. To karygodne zaniedbanie!
Przepraszam Was bardzo.
Powoli zaczynają mnie opuszczać chęci do pisania tego opowiadania.
Oczywiście będę się starała jakoś ładnie je zakończyć i jeszcze coś wymyślić. Nie chcę kasować tego opowiadania ;-) Mam nadzieję, ze wena szybko przyjdzie i niedługo wstawię coś nowego ;-)
Jeszcze raz Was przepraszam za to, że tyle czekaliście ;-)
Jedyne co mogę obiecać to to, że POSTARAM się napisać nową notkę szybciej ;-)

Pozdrawiam Was! ;-)

4 komentarze:

  1. Powiem Ci, ze tak dawno nie pisałaś, że ja już nawet zapomniałam o czym to opowiadanie było! Naprawde powinnaś się wstydzić. Ale ładnie mi wynagrodziłaś tyle czekania(i fakt że jestem strasznie chora i mój żywot najprawdopodobniej dobiega końca). Ja wiedziałam że Clara i Chace w końcu się ze sobą prześpią :D Znam Cię na wylot. Lubie, jak ze sobą rozmawiają. To takie luźne, a jednak do czego przeszło! Mam nadzieję, że z kolejnym rozdziałem nie będziesz już aż tak zwlekała. Daleko do Ciebie nie mam, zawsze mogę Ci nakopać do dupy, jak się nie weźmiesz w garść! :)
    Btw. Twoim innym blogom na pewno jest bardzo smutno, że nie nic na nie nie piszesz. Powinnaś to zmeeniić. Nie żebym coś mówiła ;)

    [drzewo-jadu.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, moja droga postaram się ;-) Mam nadzieję, że wena wróci i uda mi się szybciej napisać następny rozdział ;-)

      Usuń
  2. I ja się muszę zgodzić z poprzedniczką :D bo najgorsze w tym wszystkim jest to, że prawie w ogóle nie pamiętam o czym jest to opowiadanie i na czym skończył się poprzedni rozdział :D na szczęście jest taka cudowna zakładka - "O opowiadaniu", która mnie ratuję :D
    Ale przechodząc do sedna - w sumie mam takie lekko mieszane uczucia :D bo coś dziwnego jest dla mnie w Clare - może jest za bardzo nachalna, to ona chciała tą kolację, ona go namówiła, to ona wije się przed nim - sama nie wiem, może to mi się tylko tak zdaję, ale jakoś tak ... - napastuję go :D LOL a przynajmniej takie odnoszę wrażenie co do tej postaci. Naprawdę ona chyba za bardzo chce, żeby między nimi było coś więcej i to zaproszenie na wino. Jasne niby nic, ale jednak. Wystroiła się - to rozumiem, ale strasznie nachalnie go kokietuję, a Chace - jak to facet, bierze co dają :D Reasumując jestem ciekawa jak to się rozwinie i czy moje podejrzenia w jakiś sposób odnoszą się do rzeczywistości.
    Rozdział przyjemny - no dla mnie :D bo jak napisałam, coś mi w charakterze Clare zgrzyta i tyle :D nie będę się dalej rozwodzić, bo nie ma i po co :D
    Zauważyłam małe powtórzenie :D w tym fragmencie - "Przecież już niejedną noc już przegadaliśmy!" - Już dwa razy :D ale rozumiem pisane w nocy :D
    A w ogóle co do butów :D to niezła jest :D dzisiaj kupiła i już są idealne, nie obcierają jej ani nic :D cudowne buty :D
    Czekam na następny w sumie jak zawsze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak kochana, widać że pisałam o 2 w nocy :P Zapomniałam dodać o plastrach żeby buty ją nie obcierały, ale to miałam w domyśle! Z resztą z drugiej strony jak sie prawie cały czas w nich siedzi to i nie ma co obcierać :P Ja ostatnio tańczyłam na weselu w nowiuteńkich butach i nie obtarłam nóg :D

      Usuń